Nie zawsze jest z górki...

Otóż od ostatnich dwóch dni z Szanti nie było za dobrze. Początkowo wszystko zaczynało się niewinnie, jednakże później zaczęłam się martwić i w samą porę pojechaliśmy do weterynarza. Zacznę od początku... dwa dni temu podczas jednego z wieczornych spacerów zauważyłam, że sucz przekręca głowę o 45 stopni w lewo. Rzucałam jej piłkę i za każdym ponownym rzutem, było coraz gorzej. Szanti traciła równowagę, miała różne zawahania, upadała na jeden bok bez powodu. Szybko pobiegłam do domu i obserwowałam. Od razu napisałam do mojej przyjaciółki i razem podejrzałyśmy dwie opcje- uszkodzenie błędnika i choroba Meniera. Następnego dnia niestety rodzice nadal żyli w przekonaniu, że nic jej nie jest- więc odwiedzin u lekarza weterynarii nie było. Dopiero dzisiaj ja kłębek nerwów namówiłam rodziców na wizytę, po tym jak zobaczyli oni, że pies nie porusza się poprawnie i kilka razy upadła.



U weterynarza Szantus zachowywała się jak najbardziej poprawnie, również jestem bardzo zadowolona z lekarza i jego podejścia do zwierząt (przenieśliśmy się do innej lecznicy). Po kilku dokładnych badaniach uszu i oczu (dodatkowo wykonana była morfologia), weterynarz stwierdził że pies ma zapalenie ucha środkowego. Moje obawy sprawdziły się! Również po dokładnym badaniu oczu, wet stwierdził, że wszystko jest w porządku (podejrzewałam zaćmę), tak więc mogę spać spokojnie. Kanaliki słuchowe i błona bębenkowa nie są uszkodzone. Jedynce co to badanie morfologiczne wyszło prawie prawidłowe, aczkolwiek pies ma obniżoną ilość leukocytów. Szanti po ostatniej cieczcie ma ciążę urojoną (mleko w gruczołach sutkowych), więc prawdopodobnie sterylizacji w tym miesiącu nie będzie. Weterynarz przepisał leczenie sterydowe i antybiotyk na kolejne siedem dni. Wizytę kontrolną mamy za tydzień w środę. Teraz jedynie pozostaje szybki powrót do zdrowia :)



9 komentarzy :

  1. Biedna Szatunia.
    Niestety, nie zawsze możemy mieć kontrolę nad tymi wszystkimi chorobami. Dobrze,że w porę zareagowałaś, nie wiem,czy byłabym w stanie czekać dwa dni :D Straszna ze mnie panikara.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety byłam zmuszona przeczekać te dwa dni, bo rodzice jak to oni (bo przecież wiedzą lepiej i nie widzą, że pies się zatacza -.-) do weterynarza od razu jechać nie chcieli. Przez te dwa dni nie odstępowałam psa na krok, taki kłębek nerwów i stresu byłam.
      Jednak po moim przemówieniu i kazaniu patrzeć się jak pies chodzi (przewróciła się) to wreszcie zauważyli, że coś jest nie tak... i pojechaliśmy.
      Sama się zastanawiam jaka była przyczyna tej choroby.
      Pozdrawiamy :)
      O&S

      Usuń
  2. Dobrze, że to nie jest nic poważniejszego! Ucałuj Szanti i życzę błyskawicznego powrotu do zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, na pewno ucałuję ;)
      Pozdrawiamy!
      O&S

      Usuń
  3. Masz ślicznego piesia :) Dobrze, że to nic poważnego. Życzę powrotu do zdrowia pieska :)
    Pozdrawiam :*
    Zapraszam do mnie http://our-favourite-pets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Urzekło mnie pierwsze zdjęcie :)
    Biedna Szanti...oby jej przeszło bez komplikacji.Sama mam często problemy z uszami Bacy bo u niego to akurat częste (ma zwisające uszy,więc jest to dobre siedlisko dla bakterii).
    Zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, w końcu w takim psi uchu panują sprzyjające warunki dla bakterii, w końcu ciepło i niekiedy wilgotno :/ Szanti po 4 dniach czuje się od razu lepiej ;)
      Dzięki za komplement ;)
      Pozdrawiamy! :)

      Usuń
  5. Zdrówka Szantusi :)
    Eh te problemy z uszami, są straszne...
    Pozdrawiamy :3

    OdpowiedzUsuń