Nadzieja umiera ostatnia

Tytuł posta niezbyt optymistyczny, idealnie odwzorowuje mój stan psychicznych (i wszystkich w domu, moich przyjaciół i weterynarza), jednak niestety tracimy nadzieję. Z psem jest jeszcze gorzej niż przed pierwszą wizytą u lekarza weterynarii. Toteż uszkodzony błędni odpada, gdyby to on był głównym winowajcą, pies po tak długim czasie wracałby do normalnego stanu. Dzisiaj (jak i dwa dni temu) padły podejrzenia nawet przez weterynarza, że pies może mieć nowotwór lub uszkodzony pień mózgowy. W przyszłym tygodniu postaramy się o tomografię na SGGW w Warszawie. Dzisiaj wraz z mamą po poważnej rozmowie i dość dojrzałej wymianie argumentów, razem doszłyśmy do wniosku, że jeżeli pies faktycznie będzie miał raka to... jedynym rozsądnym wyjściem okaże się eutanazja. Jestem bezradna, to dzieje się tak szybko, w każdej chwili mogę stracić mojego najdroższego psa.
Nie chodzi tutaj o sam bardzo wysoki koszt operacji, aczkolwiek o  możliwe powikłania podczas operacji, jak i po. Szanti jest psem bardzo aktywnym, dla niej paraliż kończyn byłby po prostu wyrokiem, czymś co pozbawiłoby ją wszystkiego- ruchu. Jak rozmawiałam z weterynarzem często po tych operacjach zdarza się tak, że pies ślepnie, ma padaczkę i inne nieprzyjemne rzeczy. Duże ryzyko będzie również występowało podczas tomografii, co jeżeli pies będzie miał uczulenie na kontrast? Dzisiaj słyszałam o jednym przypadku, gdzie pies był uczulony na kontrast i zdechł. Nie dałabym rady znieść jej cierpienia, kiedy to by były później jakieś komplikacje. To zbyt trudne dla mnie. Jutro wybieramy się do kolejnego weterynarza, głównie w tym celu, aby dowiedzieć się co to może być.


Najgorsze jest to, że wszystko zaczęło dziać się tak nagle, z taką zawrotną szybkością, że za tym szczerze mówiąc nie nadążałam (wynik stresu). Dopiero dzisiaj dopuściłam do siebie te myśli, że jest bardzo źle i nie zapowiada się lepiej. Oby nie było wszystko stracone... 

18 komentarzy :

  1. Nie, nie, nie! Wszystko będzie dobrze, wszyscy w to wierzymy! Nie martw się. Teraz najważniejsze jest zdrowie Szanti.. Choć nie znam Was "z reala" na prawdę zrobiło mi się przykro.
    Trzymam kciuki za poprawę zdrowia u Szanti!
    Trzymajcie się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę bardzo dziękuję za takie wspaniałe słowa, szczególnie w tym trudnym dla nas momencie. My też mamy taką nadzieję, dziękujemy i pozdrawiamy!
      O&S

      Usuń
  2. Przykro mi.
    Jednak wiem, że nadzieja jest naprawdę wiele warta i nie raz pobudzała do działania, dzięki czemu znajdowało się jakieś rozwiązania.
    Wierzę, że jest jakieś wyjście. ZAWSZE jest jakieś wyjście.
    Trzymajcie się. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za miłe słowa, ja non stop szukam tego wyjścia, nie mogę się tak poddać, bo bym straciła wszystko.
      Wy też ;*
      Pozdrawiamy!

      Usuń
  3. Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Będzie dobrze, musi. Nie znam Was osobiście, ale na pewno jesteście silne. Stanowicie jedność i razem z tego wyjdziecie! Psy mają ogromną wolę życia... :)
    Trzymajcie się!

    Pozdrawiamy, Sandra & Miki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam kciuki!!!!
    Musi być dobrze,musi!!!
    Zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Na pewno wszystko będzie fobrze. Nie martw sie i nie trać nadzieji. Szanti to na pewno dzilena sunia i da sobie rade na tomografii . Chyba najwazniejsza rzecza teraz jest myslec o dobrych rzeczsch i nie myslec o tym,ze coś pojdzie nie tak. ;-) Trzymaj się !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie to mną wstrząsnęło, mimo że was nie znam, nie widziałam i raczej nigdy nie zobaczę na zywo, strasznie to przezyłam. Tytuł posta mowi wszystko, życzę Ci tego samego. Nie trać nadziei ,dużo ludzi jest z Wami. Trzymaj się Szantuchna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak mi przykro :(
    Jestem z Wami oby wszystko było dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie poddawaj się, poddając się stracisz wszystko. Dosłownie wszystko.
    Pomimo iż jest źle, to musi być lepiej o wiele lepiej.
    Także Trzymamy kciuki.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie

    ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
    Poza tym skomentowałaś mojego bloga "Ogółem coś o psie", nie wiedziałam ze masz bloga o tej samej nazwie.
    Postaram się to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo współczuje , czułam to samo gdy Maxa potrącił samochód. Cały czas leżał i nie wiadomo było czy przeżyje. Niestety mu się nie udało [*]. Jednak mam nadzieję że Szanti wyjdzie z tego i będzie znowu aktywnym i wesołym psiakiem. Nie poddawaj się. Walcz o nią a w ostateczności ją uśpij. Mam nadzieje jednak że taka potrzeba nie będzie miała miejsca. Jutro napisz mi na zapytaj co z nią.

    Pozdrawiam Guineya (Wescia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wiadomo co się stało, po długich badaniach (odbyło się bez tomografii) u Szanti stwierdzono niewielki wylew... Ma w małym stopniu sparaliżowane tylne łapy, już nigdy nie będzie tak sprawna (toteż zawody, jakiekolwiek sporty są przekreślone- wielki cios). Kolejny wylew w każdym razie może nastąpić. Szantus dostaje sterydy, silne antybiotyki i powoli zaczyna dochodzić do siebie. Nadal ma problemy z równowagą, ale jest lepiej niż ostatnio.

      Usuń
  11. Aha to dobrze. Mam nadzieję że szybko wyjdzie z leków

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że nie do końca tak dobrze :(
      No ale mniejsza, dziękujemy za słowa pełne otuchy! To bardzo miłe.
      Pozdrawiamy!
      O&S

      Usuń
  12. Brakuje mi słów by opisać co czuję ...
    Nie znam Was ani trochę , ale jest mi na prawdę przykro ...
    Wyobrażam sobie co czujesz . To straszne ...
    Ale musi być dobrze ! MUSI ! Innego wyjścia nie ma !

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za miłe słowa u nas, acz sądzę, że tym zdjęciom do genialnych jeszcze daaaaleko. Aparat to Nikon D3100 + Nikkor 18-105 ;)

    Strasznie mi przykro z powodu stanu Szanti :( Wiem, jak to jest, kiedy psa coś nagle dopada; my w zeszłoroczne święta zmagaliśmy się z ropomaciczem - mnóstwo strachu, niepewności i wątpliwości, a działać trzeba szybko... Dobrze chociaż, że postawiono już diagnozę i wiecie z czym macie do czynienia. Trzymam kciuki za małego futrzaka i życzę duuużo zdrowia i siły! Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

    OdpowiedzUsuń