Na wstępie przepraszam za ponad miesięczną nieobecność. Miałam urwanie głowy związane z ogromem nauki, jeszcze nic szczególnego nie robiłyśmy, ze względu na naszą "ukochaną" zimę, która na szczęście nie tak dawno raczyła sobie iść.
Definicja szczęścia, w sumie sama nie wiem dlaczego znów moje pseudopsychologiczne poglądy przekładam na wspólne życie z psem. Tytuł i temat posta nie jest przypadkowy, już dwa razy przeżyłyśmy ciężkie chwile, kiedy to mogłybyśmy nie doczekać dzisiejszego dnia. Ostatnia sytuacja z życia prywatnego, tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że trzeba cieszyć się pełnią życia. Szczęście- każdemu z nas kojarzy się to z czymś niezwykle przyjemnym, radosnym, czy z zadowoleniem, a od razu na wstępie piszę o najgorszym co jest w życiu możliwe- paradoks. No, ale przechodząc do głównego tematu, sama ciocia Wikipedia podaje następującą definicję szczęścia: "Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne. Psychologia wydziela w pojęciu szczęścierozbawienie i zadowolenie." Jednak, każdy ma swoją własną definicję szczęścia. Dla innych będzie to leżenie przed telewizorem, sukces w różnych dziedzinach, dochody itd. Jednak jaka jest nasza definicja? Trudno jest to opisać w kilku zdaniach, ostatnio zastanawiałam się dość dokładnie nad jego sensem- nad sensem szczęścia.
Zaczynając ode mnie, a kończąc na nas- na jedności, którą staramy się być każdego dnia, poprzez współpracę, odnoszenie mniejszych i większych sukcesów. Moją definicja szczęścia jest właśnie mój pies- nie idealny pies, jednak najwspanialsza istota na ziemi. Nie potrafię wyobrazić sobie życia bez jej pełnego życia wyrazu pyska, tej iskry w oczach, tego szczęścia którym mnie obdarowuje codziennie. Muszę przyznać, że ostatnio lepiej się dogadujemy, robimy (patrząc tylko i wyłącznie na możliwości i pewne ograniczenia brodacza) duże postępy. Szanti była od szczeniaka niewłaściwie prowadzona, w sumie jak dziecko miało wychować psa? Trudno stało się, teraz nie mogę tracić ani chwili dłużej, musimy się realizować, musimy żyć pełnią życia i starać się dotrzymywać mu kroku. Szantus z pozoru mały, uroczy piesek, jednak z psychiką tak kruchą i wrażliwą, że po prostu czasami nie wiem co mam robić. Potrafi mi się "zawiesić" podczas ćwiczeń, wtedy zamyka się sobie, co jest ogromnym problemem, aby znowu przywrócić ją do zrównoważonego stanu. Jednak! Ostatnio (w sumie przed Wielkanocą) spotkałam się z wspaniałą dziewczyną jaką jest Milena i jej psem geniuszem- Fabim. Początkowo obawiałam się reakcji Szanti, bałam się że nie będzie w stanie normalnie zachować się przy psie, widziałam same najgorsze możliwe opcje. Kiedy nadszedł czas spaceru, sucz mnie totalnie zaskoczyła- pozytywnie! Mimo tego, że wybrałyśmy się na wał, wiał silny wiar, padał śnieg, było strasznie zimno, a na drugi dzień leżałam już chora w łóżku- sucz normalnie bawiła się z psem, ani razu nie chciała go pożreć, nie szczekała. Teraz kiedy wychodzimy na spacery, wiem że nie mam już problemów z szczekającym psem na każdego innego przedstawiciela swojego gatunku- jednak to tylko i wyłącznie nasza ciężka praca, socjalizacja, małymi kroczkami do celu. Również opanowujemy slalom i leg vaulty, co idzie całkiem dobrze. Naszą definicją szczęścia na pewno będzie czerpanie przyjemności z wspólnej współpracy, chcę jej szczęścia, chcę tego aby mój pies był zrównoważony, chcę wszystkiego co dla niej będzie dobre.
Naprawdę kocham tego psa, czasami niepotrzebnie się złoszczę, frustruje mnie to, że przeze mnie ten pies ma takie a nie inne nawyki, jednak tutaj też moje ambicje są zbyt wysokie. Czasami po prostu strach, czy brak pewności siebie nie pozwala jej wykonać niektórych moich zadań, aczkolwiek tutaj u nas najlepiej sprawdza się zmiana nastroju. Potrafi wykazywać pewną blokadę przed niektórymi czynnościami, jednak porównując ubiegłe lata i niektóre sytuacje- jest stabilnie. Często trudno jest mi się pogodzić z tym, że siedmioletni pies ma mocno wykształtowane skojarzenia, zachowania i zwyczaje, a zbyt wysokie ambicje mogą zaprzepaścić sukces, czyli nasze szczęście. Psy różnie odbierają szczęście, znam przypadki gdzie, najlepszym momentem w ich życiu będzie ten, gdzie będą mogły spać na wygodnym fotelu właściciela, a drugie natomiast szczęście będą czerpać z chwili wspólnie spędzonych ze swoim najukochańszym właścicielem, podczas wspólnego spaceru na ogromnych polach. Dla nas szczęściem po prostu będzie zawsze spędzone ze sobą chwile, polegające na wspólnych zabawach, aportowaniu, wygłupów, robieniu zdjęć i wspólnym uczuciu, które będę okazywać swojemu psu poprzez drapanie po szyi, siedząc na zielonej trawie oglądając zachód słońca. Nie ma nic piękniejszego od tego, kiedy zdajesz sobie sprawę że nie wymagasz niczego więcej, bo z pozoru tylko pies- mały niczego nie zdający sobie pies, jest źródłem twojego dobra i szczerej miłości. Piękna jest miłość psa do człowieka, nie ma niczego lepszego.
Poznałyśmy również paru nowych "psich" znajomych, z którymi mamy nadzieję będziemy często chodzić na spacery i być może w przyszły weekend zdam wam relacje z pierwszego treningu agility. Ogółem przepraszam również za wszystkie niejasne sformułowania, wszelakie błędy stylistyczne, aczkolwiek dzisiaj jestem totalnie odmóżdżona, lecz miałam ogromną potrzebę napisania posta :)
Czekałam... czekałam... i nareszcie jest post<3
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane, żałuje że sama tak nie umiem niczego opisać. No ale cóż:D Szanti jest śliczna... pozazdrościć tak świetnego psiaka;p
blog-na-czterech-lapach.blogspot.com
oczamichomika.blogspot.com
Dziękujemy za komplementy ;)
UsuńJa mam troszeczkę większy zarys tego posta w głowie, jednak nie potrafię przelać tutaj swoich myśli, bo niekiedy sama nie wiem jak to opisać- w sumie my to czujemy, więc już w ogóle jest problem, aby brzmiało to rozsądnie i nie aż tak chaotycznie :)
Pozdrawiamy!
Szantucha ma super bródkę, bardzo uroczy psiak.
OdpowiedzUsuńDefinicja szczęścia, cóż, prawda :) Sama ostatnio dużo rozmyślałam na ten temat i zgadzam się z tym co napisałaś.
Pozdro,
Nika&Noder
Właśnie problem w tym, że jej prawie wcale nie ma XD (co do brody of kors).
UsuńCzekałam na tego posta bardzo długo ,wchodziłam wczoraj i czekałam. Cierpliwość popłaciła :)
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się, że napisałaś.
Szantuchna już nieco zarosła (zima :D) ,planujecie jaką fizytę fryzjerską ?
Pozdrawiam Was cieplutko i mam nadzieję na częstszy odzew z Waszej strony.
Jeszcze tak drastycznie nie zarosła, a ja ją wolę w bardziej takiej koondlowej wersji ;) Wizyta u fryzjera zapewne w maju będzie. Postaram się częściej pisać, bo chyba teraz znajdzie się więcej ciekawszych tematów :)
UsuńMy również pozdrawiamy bardzo cieplutko!
Zdjęcia mają świetne kolory, Szanti przeuroczo wyszła na pierwszym :) Naprawdę super, że ją doceniasz, bardzo fajnie czyta się posty, w których właściciel wypowiada się o czworonogu w taki sposób. Od kiedy nam coraz częściej zdarzają się "dobre dni", również dużo rozmyślam nad szczęściem i muszę przyznać, że dochodzę do podobnych wniosków - najwspanialsza jest właśnie ta sytuacja, o której wspomniałaś praktycznie na samym końcu.
OdpowiedzUsuńDzisiaj totalnie byłam mega pozytywnie zaskoczona, zastanawiałam się czy to na pewno mój pies :D Trening frisbee przebiegł tak jak planowałam, złapała wszystko, taka nakręcona, flipy nawet wyszły. Bardzo mi miło czytać taki komentarz :)
UsuńPozdrawiamy!
Zdjęcia mają fantastyczne kolory, Szanti przeuroczo wyszła na pierwszym :) Naprawdę super, że ją doceniasz, bardzo fajnie czyta się posty, w których właściciel wypowiada się o czworonogu w taki sposób. Od kiedy nam coraz częściej zdarzają się "dobre dni", również dużo rozmyślam o szczęściu i muszę przyznać, że dochodzę do podobnych wniosków; zgadzam się szczególnie z zdaniami znad ostatniego zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńW końcu długo wyczekiwany post! :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać pozytywne posty w którym właściciele pozytywnie wypowiadają się o swoich psach. Szanti pięknie powychodziła na zdjęciach. :)