Pozwolę sobie wstawić urywek tekstu ze strony COAPE, a mianowicie "Statystyki przytaczane przez brytyjskiego biologa Ruperta Shaldreake'a w książce "Niezwykłe zdolności naszych zwierząt", mówią, że w Polsce 50% gospodarstw domowych posiada psa (dla porównania w Wielkiej Brytanii tylko 27%). Jesteśmy więc, można powiedzieć, psią potęgą i byłby to pewnie powód do dumy, gdyby nie fakt, iż spora część psiej populacji w Polsce to właśnie cierpiące okrutną, łańcuchową niewolę zwierzęta." Trzymanie psa na łańcuchu jest przede wszystkim niehumanitarne, sprawia psu ogromny ból fizyczny, a także bez wątpienia- psychiczny. Osamotnienie, odkształcone kręgi szyjne, ciągły dyskomfort i niepokój, nie brzmi to dobrze, prawda? Po drodze jeszcze wspomnę o tym, że jest to niezgodne z prawem, a brak odpowiedniej socjalizacji wpływa negatywnie na relacje międzyludzkie. Taki widok cierpiących zwierząt, które zostały brzydko mówiąc olane przez swojego "właściciela" (o ile tak można nazwać taką osobę) można spotkać w każdej gminie, wsi. Ale dlaczego w ogóle ludzie to robią? Odpowiedź jest prosta... "bo robił to tak mój tata, dziadek". Ale czy ta osobo postawiła się kiedykolwiek w miejscu psa? Ja nie chciałabym żyć w takich warunkach, ciągłej frustracji, głodzie, samotności, a także aby moje ruchy ograniczały się do dwóch metrów kwadratowych. Błędne koło? Ogółem trzymanie psa na uwięzi jest błędem, szczególnie wtedy kiedy nie zapewnia mu się odpowiedniej dawki ruchu w postaci wymuszanego przez prawo spuszczana na 12 godzin. Jednak "mój pies jest agresywny, dlatego jest na łańcuchu". Tępię ludzi, którzy trzymają swoje psy na łańcuchu, nie zapewniając im odpowiedniej opieki, ogółem nie popieram takiego zachowania.
Jakieś bardzo stare zdjęcie :)
Kolejna sprawa to schroniska. Niestety, kynologia w naszym kraju jest na bardzo niskim poziomie, porównując inne kraje. Nasz ZKwP za wiele do powiedzenia w tej kwestii nie ma. Zwiedziłam trochę świata, jednak masz rację. Moja przyjaciółka, która mieszka w Niemczech, jest wolontariuszką w schronisku dla bezdomnych zwierząt. U nas w schroniskach jest zazwyczaj 200-300 psów, a w warszawskim schronisku "Na Paluchu" aż 900. W Niemczech jest raptem 10 psów i 6 kotów. Świadczy to tylko o tym, że nasz "wspaniały" kraj jest subiektywnie mówiąc- zacofany. Byłam we Włoszech, tam nie widziałam, żadnych wałęsających się psów na ulicy, wszędzie zadbane psy. Przez Austrię przejeżdżałam- to samo co we Włoszech. Kolejna sprawa to prawo. Niestety, ale nasz rząd zbyt późno ocknął się z prawami dla zwierząt. Tak jak w innych bardziej rozwiniętych krajach nad zwierzętami powinna czuwać specjalna policja. Powinien być nakaz sterylizacji i kastracji suk/psów niehodowlanych. To wszystko zatacza ogromne koło, które niesie za sobą cierpienie i śmierć wielu niewinnych stworzeń. Ogółem ten temat doprowadza mnie do szału, nie rozumiem jak można być takim obojętnym i nieodpowiedzialnym, chyba na ten temat z mojej strony już wszystko. Oby sprawa takich maltretowanych zwierząt w przeciągu kolejnych kilkunastu lat polepszyła się. Nasza pogoda jak na jesień, kałuże po kolana i słońce, które raczy pojawić się krótki raz na dwa dni, niestety dwa razy pokrzyżowały nam plany co do klubu. Jednak w tym tygodniu mam nadzieję, że wszystko już pójdzie po mojej myśli. Jestem też dumna z suczy, bo w autobusie (wszędzie tłum ludzi, bo piknik lotniczy) zachowywała się na serio dobrze! W przeciągu najbliższego tygodnia zamawiamy 4 fastbacki i bierzemy solidnie się za frisbee :) Jutro mam zamiar zrobić obchód na 3/4 sklepów zoologicznych w mieście, toteż stosował ktoś z was suplementy "Can-vit"? Polecacie? I najlepiej jakie dla psa o wysokiej aktywności? :)
Popełniłam kiedyś post o podobnym tytule :P.
OdpowiedzUsuńChyba dziwny zbieg okoliczności, ja po prostu żeby nie filozofować użyłam najprostszych trzech słów :D
UsuńŻeby nie było, nie mam o nic pretensji xD. Tak tylko zauważyłam, a pisałam wtedy o dosyć podobnym problemie :).
UsuńNie no spoko, rozumiem :) Warto o takich sprawach pisać i mówić publicznie, może do kogoś dotrą takie słowa i zmieni życie swojego psa :)
UsuńWiesz,aż nie wiem, co napisać. Na razie tak wyglądają realia naszego kraju, ludzie nie potrafią pomóc ludziom, a co dopiero zwierzętom...
OdpowiedzUsuńPięknie powiedziane, jednak ja nadal żyję z nadzieją, że w ciągu kolejnych kilkunastu lat sytuacja się poprawi :)
UsuńNadzieja matką głupich, ehh.
Sprawa łańcuchów w Polsce jest naprawdę niepokojąca. Pomimo naszej akcji "Zerwijmy Łańcuchy" w której kilkukrotnie brałam udział, nie wydaje mi się, aby miało to większe znaczenie dla wiejskiej ludności. Przez to, że polskie służby tak sprawdzają zgodność z prawem, to potem jest co jest i Polska wychodzi na kraj zacofany. Policja potrafi wlepić mandat za przejście na czerwonym, ale interweniować, kiedy bezdomny pies im przebiegnie ulicę to już nie łaska. A potem po mieście włóczą się biedne, zaniedbane psy i rozmnażają się. W swojej rodzinie również mam taką 'uczoną' osobę, która uważa, że pies na łańcuchu a nie w domu. Jak to tylko słyszę to aż mną trzepie! Ale nie dogadasz, bo taki inteligent zawsze ma rację.
OdpowiedzUsuńCo do schronisk- jako mała dziewczyna byłam święcie przekonana, że przytuliska ratują zwierzęta. Z wiekiem, kiedy zaczęłam odwiedzać schroniska, być wolontariuszem zaczynam się zastanawiać, czy na ulicy nie byłoby im lepiej. Żebyś widziała katowicką kwarantannę. Klatki 5x2 w których są po 3 psy niezależnie od wielkości i charakteru. Większość z nich nie przeżywa. I to ma być humanitarne? Jeżeli te psy jakimś cudem dadzą radę w tej kwarantannie, to potem trafiają do kolejnych klatek, w których siedzą nawet po 2-3 lata. Jeżeli ktoś nie wie co to jest pomoc, lepiej niech się za to nie bierze, bo ręce opadają.
Pogoda faktycznie jak rodem z jesieni, nie wiem czy przypadkiem zeszłoroczna jesień nie była ładniejsza. Mam tylko nadzieję, że w wakacje będzie słoneczko :)
Chodzi o jakieś tabletki na stawy? Jeżeli o to chodzi moja dysplatyczna Libera wcina ArthtoFos i jest ok :D
Co do Canivitona, w dzieciństwie suńka wcinała Caniviton Forte na wzmocnienie chrząstek, żeby uszka stanęły bez problemu :) Dla mnie oba są równie dobre, ale chyba ArthroFos jest tańszy.
~Kama&Libra
Ale się dziewczyno rozpisałaś :D
UsuńDokładnie, jak nie wiedzą co to jest pomoc i nie potrafią zinterpretować tej definicji, niech nikt nie prowadzi schronisk, fundacji, czy przytulisk. Ostatnio z baaaardzo starego forum wyczytałam, że w naszym schronisku dzieją się dziwne rzeczy. Napisała o tym była wolontariuszka, kiedy została wraz z innymi po prostu wyrzucona. Wspominała o okropnych warunkach, zbyt ciasnych klatkach, oraz o tym że pieniądze przekazywane na zwierzęta przepadają "gdzieś"- gdzieś to znaczy, że kierowniczka kupuje za nie alkohol i papierosy. Ja ostatnio wykonałam telefon do tego schroniska i zadałam pytanie, czy mogę zostać wolontariuszką (nie ukrywam- było to moje marzenie od najmłodszych lat), a w słuchawce usłyszałam po prostu "nie", po czym sekretarka się rozłączyła. Ręce opadają, tutaj też się zgodzę co do policji- wlepiają masę mandatów za byle co, a kiedy przyjdzie co do czego, nie chcą pomóc. Oby sytuacja w naszym kraju uległa poprawie w ciągu kilkunastu lat. U mnie (mieszkam w dzielnicy Płocka) jest niewiele psów na łańcuchu, jeżeli jakieś są to zazwyczaj ich właścicielami są starsze osoby, które (nie chcę nikogo skompromitować of kors) wywodzą się ze wsi.
Ogółem chciałabym kupić coś suczy, szczególnie na stawy. Słyszałam same pochlebne opinie o ArthoFosie i chyba skuszę się na kupno :) Racja, żeby w wakacje nie padało :D
Pozdrawiamy bardzo cieplutko! :)
Możesz liczyć na więcej elaboratowych komntarzy z mojej strony, bo mam skłonnosci to rozpisywania się ;p
OdpowiedzUsuńCo do policji,a mianowicie straży miejskiej-miałam kiedyś sytuację, że cały dzień padał deszcz, a po osiedlu biegał i szczekał pies-tak było przez cały dzień, no to postanowiłam coś z tym zrobić. Zadzwoniłam po straż miejską, a oni mi na to, że to nie ich interes i mam zadzwonic do schroniska. W schronisku (Katowice) mi powiedzieli, że się tym nie zajmą bo nie mają podpisanej umowy z moim miastem i koniec rozmowy. Co to w ogóle było? Ręce opadają. Nawet nie wiesz jak mnie to zirytowało i jednocześnie zdezorientowało. Schronisko oraz strtaż miejska odmowiły pomocy.
Ja co prawda mieszkam w niezbyt wielkim mieście (Siemianowice Śląskie), ale nie spotkałam się z łańcuchami. Za to zawsze jak jeżdżę na wieś - jakąkolwiek- znajdują się psy na łańcuchu. Nie raz już widziałam psa na łańcuchu przy budzie, kiedy padał deszcz, a 'właściciel' rozkoszował się ciepłem w domu.
Pamiętam, że jak byłam młodsza też zawsze marzyłam o wolontariacie w schronisku, ale nie miałam skończonych 18 lat, więc trafilam do Fundjacji. Jeszcze jakiś czas temu byłam stażystką w ZKwP w Chorzowie, ale odeszłam, bo to co się dzieje w całym związku to jest cos strasznego. Pamiętam jak ZKwP bylo dla mnie czymś wielkim, autorytetem. Bo tym stażu doszło do mnie, co tam się naprawdę dzieję i myślę, że powoli zaczynają dorównywać schroniskom pod wzgledem braku humanitarności.
Również pozdrawiamy! :3
Jakie sytuacje masz na myśli (te niehumanitarne) w naszym ZKwP? Niestety, nasza kynologia porównując inne kraje nie jest na tak wysokim poziomie. Dla mnie również ZK był autorytetem, bez skazy, jednak to co czasami wyczytuję w Internecie mnie przeraża.
UsuńMam na myśli m.in. przyklejanie sznaucerom ogonków do zadu, aby był idealnie zakręcony, albo przyklejanie ich uszek do głowy, żeby nie miały prawa stanąc. Mam tutaj także na mysli proces rozrodu buldogów. Suki wiele razy umierają podczas rodzenia ze wzgledu na problemy oddechowe i niewielkie narządy rozrodcze. Czy ktoś się tym wgl. tam interesuje? Nie. To tylko niektóre przykłady. Siedząc wieczoram w związku i przepisując segregatory miałam również słyszeć jakże inteligentą rozmowę podobo milośników psów, że sterylizacja i kastracja to ogromna krzywda dla psa. Pewnie wiesz jakie mieli argumenty. Ręce opadają, kiedy slyszy się coś takiego. A ile jest akcji, że hodowca sprzedał chorego psa i unika odpowiedzialności? Ja już taka sytuację przeżyłam i mogę spokojnie stwierdzić, że Związek Kynologiczny w Polsce to dno totalne.
UsuńI nie dojechałaś <3 no weź przyjedź nooo
OdpowiedzUsuńJAK SIĘ NIE ZGUBIĘ, TO OK PRZYJADĘ <3
UsuńJa zawsze zastanawiam się CZEMU tacy ludzie mają psy. Nie ma tu mowy o żadnej relacji ludzko-psiej, bo w takim wypadku nikt nie trzymałby przyjaciela na łańcuchu. Do pracy (pasienie, tępienie szkodników czy cokolwiek) nie są wykorzystywane, chyba że obszczekiwanie wszystkiego z nudów naokoło, to praca... No i należy jeszcze pamiętać, że oprócz psów na łańcuchach są jeszcze psy w małych kojcach, które nigdy nie wychodzą poza nie. No i są jeszcze psy które nigdy nie były na spacerze. Wbrew tego co myśli masa ludzi spacery są bardzo ważnym elementem psiego życia.
OdpowiedzUsuńTylko czy nie jest to walka z wiatrakami? Mimo, że żyjemy w XXI wieku mam wrażenie, że mentalność i świadomość niektórych ludzi jest na etapie średniowiecza...
Przepięknie opisane, wielkie brawa dla Ciebie, lepiej tego nie ujęłam :)
UsuńTylko należy brać pod uwagę, że niektórzy ludzie w ogóle nie wiedzą co to jest współpraca z psem, jak to wygląda i na czym polega. Po prostu piesek jest bo jest, nikomu nie przeszkadza, stoi sobie za domem, raz na jakiś czas poszczeka- przecież to sama wygoda! Tak wygląda tok "właściciela psa łańcuchowego". Masz rację, warto wspomnieć i o kojcach, naprawdę tak bardzo chciałabym pomóc takim zdesperowanym i sfrustrowanym psom....
Zgadzam się co do tej naszej (brzydko mówiąc) "hu*owej polski. Byłam niedawno w Niemczech i co? ZERO bezdomnych psów a wszystkie rasowe (no może w typie ale nie sądze) i zadbane. Po prostu nie chcę wypowiadać się na ten żałosny temat o naszej "ukochanej" Polsce.
OdpowiedzUsuńDokładnie, tutaj rzadko kiedy ktoś wie jak się zająć odpowiednio psem.
UsuńPowiem tak: zawsze gdy widzę taki temat to wiem, że nie mogę przejść obojętnie. Mieszkam na wsi i mam ogólne patrzenie na sprawę więc czemu się nie udzielić. Od razu mówię, że niektórzy ludzie mogą na mnie potem patrzeć bardzo źle, bo tak, ja też trzymam psa na uwięzi! I wiem, na prawdę zdaję sobie z tego sprawę, że jest to bardzo okrutne, ale (i kurcze tu mi pasuje słowo nie mam innego wyjścia, ale zaraz ktoś powie, że zawsze są dwa wyjścia...) ciężko jest zrobić cokolwiek. Zacznę od tego, że biorąc Kajtusia jako szczeniaka od sąsiadki miałam 13 lat (bez urazy dla nikogo) i gówno (przepraszam) wiedziałam o utrzymaniu psa. Jak byłam jeszcze dużo mniejsza (chodziłam może do drugiej podstawówki) moja babcia sprzedała zwierze, które piekielnie mocno kochałam i gdy ją wspominam cisną mi się łzy do oczu (teraz też:( ), mama mi wtedy obiecała psa - i to był największy błąd w jej życiu. Złapałam się kurczowo tej myśli i wierzyłam, że pies zapewni pustkę w sercu po tamtym zwierzęciu. Mama jednak chyba się rozmyśliła bo czekałam na niego jakieś 5 lat i w końcu go wymusiłam. Nie zdając sobie sprawy z większych konsekwencji. I chodź bardzo kocham Kajtka i walczę o to by nie musiał siedzieć na uwięzi nie widzę innej możliwości. Nie mamy dobrego ogrodzenia, a Kajtek jest agresywne (tak wiem zawaliłam socjalizacje). Mimo to aby zapewnić mu najwięcej jak tylko mogę: chodzimy na spacery, gdy jest zima pies śpi ze mną w pokoju. Czasami też w lecie go zabieram, gdy np. siedzę na huśtawce i czytam książkę, czy też specjalnie zmuszam się do nauki na polu byle by nie siedział sam. Do tego chodź to nie jest wielkie pociesznie, Rudy nie jest uwiązany na łańcuchy tylko na sznurze, który normalnie jest 10 metrowy, ale z powodów, że stwarzał zagrożenie dla gości wchodzących od tylnej strony został trochę (nie wiele) skrócony. Zapewniam, że ma stały dostęp do wody i chodź wiem, że to wszystko to i tak nie wszystko co powinnam mu zapewnić, wciąż o niego walczę. Mamy wybudowany nowy dom, niestety jeszcze nie umeblowany. Ale wczoraj byłam złożyć podanie o pracę i jak dobrze pójdzie, zarobię na ogrodzenie, po czym, przeprowadzę się nawet do nieumeblowanego domu, zabierając ze sobą małe łóżko ze starego domu 0 i to mój aktualny cel.
OdpowiedzUsuńNiektórzy się zastanawiają czemu ludzie na wsi trzymają psy, skoro je tak okrutnie traktują, to proste. Pies stanowi pewien sposób zabezpieczenia posiadłości, ochrony. Bo przecież pies szczeka gdy tylko zobaczy coś niepokojącego i nie jest to tylko ochrona przed włamywaczami, ale i przed dzikimi zwierzętami. Po tym jak zdechł nam ONek i zanim wzięliśmy Kajtka, nikt nie ,,strzegł" naszego podwórka i lisy urządziły dobie rzeź na naszych kurach. Niestety był to okropny widok gdy wyszło się rano z domu i zamiast jak zwykle zobaczyć przeźroczystą rosę na trawię odbijającą się w porannym blasku dnia, zobaczyłaś krew, krew i jeszcze raz porozrzucane trupy kur! Tak więc, pies na wsi bardzo często ma właśnie takie ,,zastosowanie" i myślę, że to stanowiło największy problem dawnych wsi. Ludzie brali zwierzęta właśnie w tym celu, a teraz przekazane zachowania z dziada pradziada są niestety nadal utrzymywane jak zauważyłaś w naszym zacofanym świecie:(
Na temat schronisk niestety się nie wypowiem bo nigdy w takim nie byłam, ale z tego co słyszę to faktycznie jest fatalnie a rząd nic z tym nie robi:(
Pozdrawiam :)